Jestem (?)
Jestem, kim jestem? A może bardziej pasowałoby „Jestem, czym
jestem?”. Czy bycie „kimś” nie jest zarezerwowane do wybitnych, wielkich, tak
bardzo poważnych ludzi? Przecież na historii poznajemy tylko tych kilku
wybrańców losu czy może niewolników swych decyzji. I to są osoby, które możemy
nazwać „kimś”(?).
Ileż to razy
słyszeliśmy w dzieciństwie babcię mówiącą głosem wspomnień „ O tak, on był kimś”?
Ileż to razy ktoś powiedział „ Ty będziesz kimś wielkim ”( tak jakby swoje
życie już przeżył i czekał tylko na śmierć)? I ile z tych obietnic zostało
spełnionych? Gwarantuję, że mniej niżby wydawało się nam wszystkim. Bo kim są w
ogóle ci cali „ktosie”? Biznesmeni? Prezesi wielkich korporacji? Może
dyrektorzy banków? A co z tymi zwykłymi,
szarymi ludźmi? Którzy -jakby się wydawało- przegrali w wyścigu o sławę i
„ważność”. Czy oni nie są „kimś”? Chyba należałoby powiedzieć: W czyich oczach oni są „kimś”? Więc jakby
niepatrząc, każdy jest „kimś ważnym” dla ważnych osób w jego życiu. Pani zza
lady, staruszek na ławce, rozkrzyczane dziecko. Oni wszyscy są „kimś”. Kimś kochającym,
czującym, myślącym i żyjącym.
„Niepojęty przypadek / jak każdy przypadek” pisze w swoim
wierszu Szymborska. Jest nas tylu, że nie sposób zrozumieć i uratować
wszystkich. Jeden wśród 7 miliardów. A za niedługo jeden z kilkunastu, o ilu
nie kilkudziesięciu miliardów ludzi, którzy przeszli już do historii. Czy
naprawdę nasze życie da się podsumować za pomocą dwóch dat i regułki z
podręcznika? A gdzie miejsce na uczucia i naprawdę ważne rzeczy? Czy obok daty
urodzenia nie powinien być dopisek „ Był radością swoich rodziców i wspaniałym
– na tyle ile noworodek potrafi – dzieckiem”? Czy obok dat „ wtedy wydała
pierwszą książkę, wtedy dostał nagrodę Nobla” nie powinny być daty „ wtedy
pierwszy raz się zakochał, wtedy był jej pierwszy pocałunek”? Biografie nic nam
nie mówią. I nie, nie przeczę tu historii. Historia uczy nas o rzeczach, które
zmieniły świat. Prawdziwa historia uczy nas o rzeczach, które zmieniły czyjś
świat. Zadajmy sobie łatwe pytanie - „Czy moja historia kogoś zmieni? Czy ja
zmieniam czyjąś historię?” Jeśli tak, jesteś na dobrej drodze do zostania
„kimś”.
„Niepojęty przypadek
[…]” Jestem niepojętym przypadkiem. Sama siebie nie pojmuję. Jak mogę więc tak
łatwo oceniać innych? Świat teraz wymaga
od nas zrozumienia, zrozumienia
wszystkiego i każdego. Nakłada na nas
ciężar wiedzy po to, by za chwilę powiedzieć nam, że nie jesteśmy w stanie z tym
nic zrobić. Tak bardzo jesteśmy zajęci zrozumieniem wszystkiego wokół, że
zapominamy zrozumieć siebie. Jestem tym, kim jestem. Może los był dla mnie
łaskawy i dobry, niewiadomo czemu. Choć w naszych biografiach na pewno lepiej
by brzmiało „ miał trudne dzieciństwo, chorowała na anoreksję”. Ale czy
naprawdę opłaca się cierpieć – o ile mamy taki wybór – do kilku zdań? I czy
coś, co od nas nie zależy, jest warte naszych słów? Nie lepiej byłoby napluć
losowi w twarz i powiedzieć „PRZETRWAŁ
trudne dzieciństwo, POKONAŁA anoreksję”?
Mogłabym się urodzić
gdzie indziej, to fakt. Nie mieć możliwości rozwoju, zaznania szczęścia, czy
nawet prawa do własnego zdania. Wolę jednak myśleć, że moje życie nie zależy od
losu. I że wtedy byłabym tą samą osobą. Wolę myśleć, że mam jakąkolwiek
kontrolę i możliwość decyzji nad moim życiem i osobą. Czyż nie ode mnie zależy,
jaki mam los?
Komentarze
Prześlij komentarz